poniedziałek, 11 lipca 2011

Ekhem!

Wczoraj już notki nie pisałam,bo mi się nie chciało ale teraz napiszę trochę dłuższą niż zazwyczaj(przynajmniej się postaram).Wczoraj w Gołych Łazach było w miarę fajnie Igor to takie zajefajne dziecko.
-Jak się nazywasz?
-Nie howiem ci!
To dziecko prawie każde słowo mówi na literę "h".Jak wracaliśmy i byliśmy już w Hucie Dąb.mama zorientowała się,że nie wzięła torebki,w której były dokumenty i cała reszta(nie będę wnikać) i trzeba było się wrócić.Byliśmy w sklepie i kupiłyśmy sobie z Julką mega duże czipsy,które właściwie skończyłyśmy jeść dzisiaj po śniadaniu.
Dzisiaj byłam u Gosi aby oddać jej spodnie i poszłyśmy do Asi na trampolinę i fajnie było,Asi to prawie zagniotłam moim wielkim popisowym (haha) skokiem :)Nie było mnie w domu prawie cztery godziny,ale warto było dla tych wszystkich naszych śmiechów.Wróciłam do domu i prądu nie było,zaraz po mnie mama do domu wróciła.Zjadłyśmy obiad i pojechałyśmy do babci.Początek tygodnia jak najbardziej udany.

1 komentarz: